piątek, 24 lutego 2017

Mała czarna z Morisem, czyli peeling kawowy


Wszystkie chcemy być piękne, zgrabne, powabne. W sieci pojawia się mnóstwo śmiesznych artykułów na temat tego, że płeć damska zimą w mniejszym stopniu zwraca uwagę na pielęgnację swojego ciała. Przeglądając je każda z nas zachichocze pod nosem, przejeżdżając dłonią po swoich lekko owłosionych nogach. Ale dosyć tego! Zima odchodzi, idzie wiosna. Zaczniemy odsłaniać nasze ciała i dla własnego komfortu lepiej, żebyśmy nie miały nic do ukrycia. W związku z tym, co pewien czas będę wam podrzucać wypróbowane przeze mnie sposoby pielęgnacji skóry, włosów, paznokci. Poznacie wiele mikstur wyniesionych z kuchni. Dlaczego z kuchni? Od pewnego czasu przerzuciłam się na sposoby domowe, ponieważ jestem już zmęczona wybieraniem drogeryjnych kosmetyków. Raz, efekt nigdy nie był zwalający z nóg albo poprawa była widoczna przez krótką chwilę. Dwa, sporo pieniędzy wyrzuciłam w błoto. Natomiast kosmetyki z produktów spożywczych są naturalne i kosztują grosze, więc nawet jeśli nie pomogą i zawiodą, to nie będziemy bardzo wkurzone. Zawsze warto spróbować.


Zacznijmy od małej czarnej. Od razu napiszę, że nie piję kawy i do niedawna nawet nie tolerowałam jej zapachu, ale się przemogłam. Jednak większość z Was pewnie nie wyobraża sobie bez niej poranka. Namawiam Was dziś do peelingu z fusów po tym pobudzającym nektarze. Pewnie spotkałyście się już z tym sposobem na piękną skórę, ale może nigdy go nie zastosowałyście, bo nie byście do końca przekonane? Zdecydujcie się na niego, bo naprawdę warto. Kofeina nie tylko pobudza nasz układ nerwowy, ale także może pobudzić naszą skórę do pracy. Ja pozostałości po wypitej kawie, otrzymuje zawsze w darze od mojego B. Można znaleźć wiele receptur dotyczących dodatków do mikstury peelingowej tj. olej, cynamon, miód, brązowy cukier, marchew, glinka kosmetyczna. Wszelkie olejki są jak najbardziej wskazane, ponieważ nawilżają skórę i dodatkowo poprawiają konsystencję naszej mikstury. Co do cynamonu nie jestem przekonana, gdyż potrafi przyczynić się do zwiększenia ilości i widoczności popękanych naczynek, które posiadam. Dodatkowe składniki można dodawać według upodobań i tego co mamy aktualnie pod ręką. Ja nie używam nic z tych rzeczy, może kiedyś skuszę się na jakąś wariację dotyczącą dodatków. Jednak na dzień dzisiejszy sama kawa wystarcza mi w zupełności. Wygląda to tak: namydlam ciało żelem, nie spłukuję mydlin, wylewam na siebie fusy z pozostałością kawy i zaczynam pracę nad skórą. Po prysznicu nawilżam ciało balsamem i koniec. To znaczy niezupełnie koniec... pozostaje spłukanie pozostałości kawy z wanny i płytek, więc wykonujcie peeling tak, aby mieć jak najmniej sprzątania.
Moim zdaniem kawa zdecydowanie wygrywa w porównaniu z peelingami, jakie możemy spotkać na sklepowych półkach. Taki ręczny masaż wykonujcie raz, maksymalnie 2 razy w tygodniu, a na pewno stanie się on waszym sposobem nr 1 w walce o piękne ciało.
Do dzieła!
Dodatkowa informacja! Pugsy uwielbiają zapach kawy. Po zrobionym peelingu Moris drepcze za mną non stop, a moje nogi są obwąchiwane i całe uślinione. Mniam.

Peeling kawowy 
Plusy:                                                                 Minus:
+ gładka, jędrna skóra                                        - syf w łazience
+ działanie antycellulitowe
+ redukcja zaczerwień
+ zerowy koszt
Uwaga! Na początku stosowania mikstur kuchennych Wasi mężczyźni mogą pomyśleć, że coś z Wami jednak nie tak. Muszą przywyknąć...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Pugslovefood&fashion , Blogger