piątek, 25 sierpnia 2017
Autentyczność w kreowaniu własnego wizerunku
Jak odnaleźć swój styl? Jak pozostać prawdziwym sobą w tej modowej podróży? To często powtarzające się pytania w sytuacji, gdy chcemy poddać zmianom własny wizerunek. Nie ma co zaprzeczać, że wygląd się liczy. Zawsze był istotną kwestią naszego ja, ale mam wrażenie, że na przestrzeni kilku lat świat dosłownie zwariował na tym punkcie.
Nic dziwnego, to od naszego wyglądu zależy, w jaki sposób zostaniemy odebrani podczas pierwszego spotkania. Typowy Kowalski może stwierdzić: "Ja nie oceniam po okładce.". Oj to mija się z prawdą. Oceniamy, oceniamy tak zostaliśmy zaprogramowani. Każdy chce wyglądać krótko mówiąc dobrze. W tym celu szukamy siebie wśród stylów. Gubimy się w wielkim modowym świecie wypróbowując wciąż nowe, nieznane nam dotychczas rozwiązania. Po wielu próbach zmian patrzymy bezradnie ze zrezygnowaniem na swoją szafę. Nie wiemy kim jesteśmy, w którą stronę pójść. Chcąc być "fashion" porzucamy swoje prawdziwe ja. Ubieramy się w dziwne ubrania, naśladujemy innych, zaczynamy nosić niewygodne, niekomfortowe kreacje, aby nie odstawać. Nie czujemy się w nich dobrze. Wcale a wcale.
W tym wszystkim tak naprawdę nie chodzi o to, co mamy na sobie, ale o to, co jest w nas - w środku. Poszukiwania swojego modowego stylu powinniśmy zacząć od podróży do wewnątrz, akceptacji siebie i swojego ciała. Powinniśmy je szanować i o nie dbać. To w nas, w naszym ciele, w naszym umyśle kryje się nasza autentyczność. Podświadomie wiemy, co jest dla nas, a bezsensu wciąż na nowo tracimy energię poszukując tego czegoś. Wiemy, że nie lubimy szpilek, a i tak wciskamy w nie nasze biedne stopy. Zdajemy sobie sprawę, że w kapeluszu wyglądamy idiotycznie, ale uparcie nosimy, bo to jest modne. Ubierajmy się tak, abyśmy czuły, że to jest to, abyśmy były po protu zadowolone, a nie myślały o tym, żeby jak najszybciej wrócić do domu, rozebrać się i pieprznąć te ciuchy w najbliższy kąt.
Mam wrażenie, że ja byłam już wszędzie z moimi modowymi szaleństwami, a i tak wróciłam do punktu wyjścia. Do komfortu i sportu. Róbcie tak, jak czujecie, a na pewno dobrze na tym wyjdziecie. Nie sztuką jest ubierać się modnie, a w środku czuć się jak pajac. Sztuką jest poczuć tą autentyczność. Styl to my, nasze ciało, nasza postawa, nie zmieniajmy się na siłę. Życzę Wam akceptacji i w zgodzie ze sobą kreowania swojej rzeczywistości.
Kurtka i sukienka: Zara
AUTOR:
bejbix
O, to ja tak właśnie się ubieram. Znaczy, że jestem zadowolona i dobrze się czuję, a kapeluszy nie noszę, bo po prostu mi nie pasują. To chyba jestem na dobrej drodze? :)
OdpowiedzUsuńFajny tekst napisałaś:)
Na bardzo dobrej :)
UsuńA ja jestem zachwycona pieskiem <3
OdpowiedzUsuń:) suczką
UsuńJa czasami lubię "trochę" elegancji ale jednak tak samo wole sportowy styl, może ze względu że sport towarzyszy mi od dziecka :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !
ja nie wyobrazam sobie siebie bez mojego stylu, bez niego po prostu nie bylabym soba ;) to dla mnie najlepszy sposob na wyrazenie samej siebie
OdpowiedzUsuńco powiesz na wspólną obserwację? ja już i to z ogromną chęcią!
nowy post <3
https://justemsi.blogspot.com/2017/08/resibo-nature.html
:)
UsuńI o to własnie chodzi, niby bardzo prosto a jednoczesnie Suuuuper!!
OdpowiedzUsuńhttp://www.simplethingsbyjok.com/
:)
UsuńMega pasuje do siebie ta kurtka i sukienka. Aż zamarzyłam, aby mieć taką w swojej szafie.
OdpowiedzUsuńObserwuję i zapraszam do obserwacji mojego bloga ;)
NATALIEFASHION97
Też długo na nią chorowałam...
Usuńja lubię swój styl. Choć rodził się w bólach :) Bo mam 29 lat, a wyglądam na 17, więc jak chciałam wyglądać poważniej wyglądałam kiepsko, jakbym ciągle szła na pogrzeb. Jak za młodzieżowo to czułam się źle. Teraz mam swój styl, mieszanka wielu, oj wielu, ale najwięcej w nim wygodnej klasyki:)
OdpowiedzUsuńKlasyki zawsze się sprawdzają...
UsuńPierwsza zasada, to czuć się dobrze. Ta zasada powoduje, ze czasami spędzam przed szafą dużo czasu. Styl to sztuka.
OdpowiedzUsuńBoże, ten Twój psiak, chciałabym się przytulić do monitora!
Pozdrawiam :) :) :)
No to jest moja maskotka :)
UsuńJa mam podobne do Twoich doświadczenia - czego ja w życiu nie nosiłam, a dopiero teraz, kiedy odpuściłam sobie "modę przez wielkie M" i zakładam to co lubię, zaczęłam się sobie podobać. Bardzo lubię czytać i pisać takie teksty :-) Pozdrawiam serdecznie Angela
OdpowiedzUsuń:) Najważniejsze to czuć się dobrze!
Usuń
OdpowiedzUsuńBardzo fajny tekst, choć ja sama nie wiem jaki jest mój styl, przestałam już za nim gonić i próbować go dookreślić, jestem niezmiernie eklektyczna, próbuję w modzie wszystkiego dla zabawy, metki dla mnie nie istnieją, trendy o tyle, żeby je pokazać na blogu, że da się w nich poruszać bazując na lumpeksach :) Może nie pociąga mnie za bardzo sensualność, to jedyne ograniczenie :) Super Twoja stylóka i towarzysz :) Pozdrawiam serdecznie :)
:) a ja nie potrafię odnaleźć sensualności... nie wiem w sumie czy bym chciała? chyba jest mi to niepotrzebne, bo takie coś się po prostu czuje... To jest towarzyszka :)
OdpowiedzUsuńO matko cudowny piesek , a co do stylizacji MEGA !
OdpowiedzUsuń